Sprawozdanie z kolędy w Roku Duszpasterskim 2017/2018

Miłoszyce, 2 lutego 2018

Doroczna kolęda, moja czterdziesta szósta w kapłaństwie i czternasta w parafii Miłoszyce zaczęła się jeszcze w starym roku – 27 grudnia, a zakończyła w miniony czwartek – 1 lutego. Były to 33 dni – 29 dni oficjalnych wizyt i 4 dni kolędy dodatkowej, na którą zaprosiły rodziny, których nie było w domu podczas oficjalnych odwiedzin, a które nie chciały opuścić kolędy.

Chcę zaznaczyć, że w tym roku ze względu na zimowe ferie, które mieliśmy w drugiej połowie stycznia, sporo rodzin wyjechało na odpoczynek poza parafię, a jednak po powrocie poprosiło o kolędowe odwiedziny. Jest to swoiste wyznanie wiary, bo przecież ksiądz, narzędzie w rękach nie swoich lecz Pana Boga, przynosi rodzinie błogosławieństwo nie tyle swoje, lecz Boże. Dziękuję za to piękne świadectwo tym, którzy nie chcieli rozpocząć nowego roku bez kolędy. Były też, niestety, i takie rodziny, które tak niedawno – w maju ubiegłego roku – prowadziły swoje dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, a 2018 rok rozpoczęły bez kolędy. Boleję i modlę się za tych parafian. Być parafianinem, parafianką to stały kontakt z wspólnotą wierzących, skupionych wokół parafialnej świątyni, świętujących niedzielę, spowiadających się i przyjmujących nieustająco Komunię Świętą. To rodzina Dzieci Bożych związana węzłem Bożej miłości i wzajemnej życzliwości.
Dzięki Bogu zdecydowana większość parafian to ludzie szczerze i prawdziwie związani z Panem Bogiem i Jego Kościołem. I w ich domach było gościnnie i serdecznie.

Pan Bóg dał pogodę – jak na kolędę – odpowiednią, dni mokrych i błotnistych było niewiele. Parafianie zadbali o bezpieczne i w miarę suche dojścia do domów. Prawie codziennie w ostatnim domu kolędowanym kapłan i ministranci byli goszczeni. Właśnie, ministranci. Oni w tym roku bardzo się zmęczyli, gdyż teczka kolędowa, którą nosili, była ciężka. Zawierała pamiątki, które kupiłem, by je rozdać parafianom: książeczka z modlitwami, kalendarz, Błogosławieństwo Boże i list zapowiadający Misje Święte. Obciążeni tym bagażem ministranci byli jednak wyrozumiali i cierpliwi. Dziękuję bardzo ministrantom.

Dziękuję również za uczestniczenie w Mszach świętych w dniu kolędy. To tradycja, która już się upowszechniła – rano Eucharystia, a po południu spotkanie kolędowe. Dziękuję Wam za te Msze święte, za modlitwy o owocność spotkania. Te modlitwy Wasze były dla mnie ogromnym wsparciem. Dziękuję też za miejsca w Waszych autach dla ministrantów i dla mnie. W waszych domach modliliśmy się, śpiewaliśmy kolędy, zapisywałem nowe rodziny, przyjmowałem ofiary na remont. Zestawienie rodzin wpłacających na remont, obejmujące lata 2005-2018, ładnie opracowane przez naszą księgową, miałem przy sobie, ale wyjmowałem je z teczki tylko wtedy, gdy mnie o to poproszono, by sprawdzić jaki jest stan wpłaconych przez daną rodzinę pieniędzy. Nie chciałem z własnej woli występować w roli poborcy podatkowego, wierząc w to, że skoro widzicie, iż pieniądze nie idą na marne, że tyle się za nie robi, to nie zostawicie mnie w tym samego. Chociaż ciągle się zastanawiam, jak dotrzeć do ludzi, do tych 25%, którzy jeszcze żadną złotówką naszych prac nie wsparli. Przecież tyle jeszcze prac do wykonania. A nieskończony remont plebanii?

Powszechną radość wywoływała informacja o kończącym się remoncie naszych zabytkowych organów, których dźwięk mamy usłyszeć w kwietniu bieżącego roku. Rozmawialiśmy o regulaminie cmentarza, który to regulamin przygotowują radni rady parafialnej. Tak wiele razem zdziałaliśmy. A ile jeszcze do zrobienia? Tyle też Mszy świętych zamówiliście.

Dobrze, że jest praca, wielu zatrudniło się w strefie ekonomicznej, więc nie trzeba daleko jechać. Ładnie mieszkacie, ciepłe są Wasze domy, wiele z nich ogrzewacie gazem, tak niedawno doprowadzonym do nas. Miałbym wyrzuty sumienia, gdybym biegł po kolędzie przez parafię jak szybkobiegacz. Pewnie bym ją skończył już w połowie stycznia, ale czy byłbym radosny? A przecież jestem radosny, mimo zmęczenia.
Bardzo Was, drodzy parafianie, cenię i szanuję. Tyle zrobiliśmy razem. Wierzę, że po tej kolędzie jesteśmy bliżej Boga i siebie nawzajem. Bóg Wam zapłać za wszystko.

 

Ksiądz Janusz Giluń