Mowa pożegnalna na pogrzebie Mamy Księdza Piotra (lipiec 2024)

Pożegnanie śp. Anny Śmigielskiej – Matki Kapłana
w dniu 3 lipca 2024 roku w Parafii Rzymskokatolickiej
św. Karola Boromeusza w Wołowie

 

Są takie dni, są takie wydarzenia, są takie chwile, które pozostają w naszej serdecznej pamięci. Mają one przeróżną paletę barw i kolorów. Dzisiaj, kiedy gromadzimy się w wołowskim kościele Świętego Karola Boromeusza, aby podziękować Panu Bogu za dar życia, „wieczny pokój” jak mawiano w naszych stronach  ojczystych – mojej i mojego brata, śp. Mamy Anny z Bączkowskich ŚMIGIELSKIEJ, Matki kapłana i śp. Taty Mariana, przybierają one odcienie zadumy i refleksji, zaś najbliżsi, chcąc ukoić swoje rozkołatane serca modlą się, a my wraz z mini, za Nią  prosząc o to, żeby Ojciec Miłosierdzia przyjął ją do siebie.

W dniu 24 listopada 1995 roku, sprawowana była Msza święta pogrzebowa Księdza Aleksandra Zienkiewicza, obecnego Sługi Bożego, w Archikatedrze Wrocławskiej, w której na własną prośbę, byłem diakonem u boku śp. Kardynała Henryka Gulbinowicza. Wszystko zostało udokumentowane, a i padły z jego ust takie słowa: „Choć stoimy nad trumną starego człowieka, a znanego kapłana, to w oku kręci się łza…”. Katedra była zapełniona ludźmi. Dzisiaj osobiście, do tych słów chcę dodać, że nie są to łzy smutku ale łzy radości i podziękowania Panu Bogu za dar danego nam ukochanego człowieka.

Odnoszę te słowa do swojej i mojego brata Mamy, śp Anny z Bączkowskich – ŚMIGIELSKIEJ. Uważam tę Eucharystię jako dziękczynną, za jej długie i ciężkie życie. Cudem uniknęła śmierci, będąc ze swoją matką Katarzyną, na której spocznie, w pociągu na Sybir, jednak Rosjanka wygnała ich z wagonu bydlęcego, litując się nad nimi, bo by nie przeżyły. Karą było tylko to, że ojciec Mamy, śp. Roman i jego ojciec Bolesław, byli kapelmistrzami w orkiestrze wojskowej w Wołkowysku, niestety dzisiaj na terenach Białorusi tzw. ongiś „resztówki archidiecezji wileńskiej”, wówczas w Wołkowysku, w województwie białostockim. Bolesnych wspomnień jest zbyt wiele, dlatego nie będę o nich mówił. Przyjechali 6 stycznia 1946 roku do Wołowa, z którym była związana przez większość swojego życia. Nas tym kończę wspomnienia.

Mawia się, że Matka Kapłana, jest matką wszystkich księży, szczególnie kolegów kursowych, w tym przypadku moich, stąd też ich udział w dzisiejszej  liturgii pogrzebowej, której przewodniczy Ksiądz Biskup Jacek Kiciński, bez wahania wyraziwszy zgodę na przewodniczenie tejże Eucharystii i złożenie do grobu, a także za pięknie wygłoszoną homilię oraz zgromadzonymi kapłanami różnych stanowisk i profesji, zarówno moich placówek duszpasterskich i moich kolegów – pracowników Kurii Wrocławskiej, dziękując im bardzo za przybycie i sprawowanie tej Eucharystii w intencji mojej  śp. Mamy – „Wieczny Pokój”– jak mawiano w Archidiecezji Wileńskiej, skąd pochodziła ur. w 1938 roku Anna z Bączkowskich – Śmigielska, późniejsza żona Mariana pochodzącego z Budsławia (obecnie Sanktuarium pw. Wniebowzięcia NMP), także będącej ongiś w granicach dawnej  Archidiecezji Wileńskiej na Kresach Drugiej Rzeczypospolitej.

Nie sposób wyrazić wdzięczności JE Księdzu Arcybiskupowi Józefowi Kupnemu Metropolicie Wrocławskiemu, przebywającemu na urlopie, będącym ze mną w kontakcie, który 1 lipca w godzinach porannych sprawował Mszę świętą za moją śp. Mamę.

Jestem winien wdzięczności kilku kapłanom, żyjącym i zmarłym, których Chrystus postawiał i pozostawia mi na drodze życia, mających ogromny wpływ na moje kapłaństwo: Księdzu Prałatowi Jerzemu Kosowi – emerytowanemu Proboszczowi i długoletniemu Dziekanowi Dekanatu Nowa Ruda w dzisiejszej diecezji świdnickiej, emerytowanemu Proboszczowi Księdzu Prałatowi Czesławowi Majdzie z parafii św. Maksymiliana Kolbego we Wrocławiu, Księdzu Kanonikowi Zbigniewowi Bielewiczowi, u którego byłem organistą w parafii Stobno, kiedy podczas moich wahań wewnętrznych rozwiał moje wątpliwości, do którego seminarium mam wstąpić oraz zmarłym kapłanom, którzy byli moimi spowiednikami: śp. Księdzu Augustynowi Promińskiemu będącemu wówczas kapelanem Sióstr Benedyktynek w Wołowie, następnie Słudze Bożemu Księdzu Prałatowi Aleksandrowi Zienkiewiczowi, który obdarzył mnie tak ogromnym wsparciem, że zostałem księdzem, po jego śmierci, Księdzu Infułatowi Stanisławowi Całemu, głoszącemu z tej ambony kazanie w dniu moich prymicji, po jego śmierci, śp. Księdzu Kanonikowi Antoniemu Misiukiewiczowi, zaś szczególnie Wikariuszowi Generalnemu i ówczesnemu Kanclerzowi Kurii śp. Księdzu Infułatowi Leonowi Czaji, który od początku mojej pracy w kurii był mi „ojcem i ostoją”. Obecnie teraz mojemu spowiednikowi Księdzu Jerzemu Sieczko oraz Księdzu Prałatowi Bolesławowi Lasockiemu i Księdzu Profesorowi Michałowi Chłopowcowi, którzy wspierają mnie duszpastersko jako spowiednicy w parafii miłoszyckiej. Modlę się również za śp. Księdza Kanonika Czesława Mazura, z którym współpracowałem przez 15 lat przy jednym biurku w Referacie ds. sztuki Kościelnej Kurii a od którego otrzymałem wielką wiedzę w dziedzinie sztuki sakralnej. Wspieram modlitwą śp. moich proboszczów z czasu wikariatu: Księdza Profesora Piotra Niteckiego i Księdza Prałata Adama Matkowskiego.

Cytuję  słowa Sługi Bożego Księdza Aleksandra Zienkiewicza, który powtarzał zdanie Stanisława Wyspiańskiego: „Ach, który jest szczęśliwy, czy ten co leci wzwyż, czy ten co zmarł szczęśliwy ściskając w dłoni Krzyż…”  

Tak było w przypadku mojej i mojego brata Mamy. Kiedy po udarze krwotocznym została przewieziona do wrocławskiego szpitala uniwersyteckiego, na drugi dzień, pośpiesznie udzieliłem jej wszystkich sakramentów, łącznie z absolucją generalną, sakramentu chorych z namaszczeniem i odmówieniem po raz pierwszy w życiu kapłańskim, ale w ciszy tę najtrudniejszą  modlitwę z obrzędów namaszczenia chorych, którą znają wszyscy kapłani. Spowiadała się regularnie co pierwszy piątek miesiąca u Księdza Prałata Jerzego Sieczko, zaś Komunii Świętej w każdą niedzielę, udzielałem Jej osobiście, dlatego pozostaję w spokoju, że dostąpiła już nieba.

Nawiązując do słów Księdza Aleksandra Zienkiewicza, chcę wrócić do Sługi Bożego, tak jak było to podczas moich prymicji w tym kościele, gdzie mama przyjęła Pierwszą komunię Świętą, bierzmowanie i sakrament małżeństwa a ja z bratem podobnie za wyjątkiem moich prymicji a jego ślubu, takie oto słowa:

Pragniemy gorąco, aby dostąpiła jak najszybciej życiodajnego usprawiedliwienia. Ofiarujmy jej nasz czas, naszą komunię  świętą, nasze radości i nasze cierpienia. Ufamy, że spotkamy się kiedyś razem w Domu Naszego Ojca. Dziękujemy za wszelkie dobro, które stało się waszym udziałem dzięki niej i mówimy do zobaczenia w krainie szczęścia i radości bez końca przy tej samej nieuniknionej bramie wieczności”

Dobiega końca liturgia  żałobna, sprawowana o zbawienie duszy „wieczny pokój” śp. Anny z Bączkowskich Śmigielskiej. Przed modlitwami na ostatnie pożegnanie, to ona dziękuje Wam wszystkim na czele z Ojcem Biskupem Jackiem, kapłanom z moich poprzednich placówek duszpasterskich i dekanatów oraz siostrom Benedyktynkom  z Wołowa, z którymi jestem w stałym kontakcie, poznawszy się z nimi od lat dzieciństwa aż do dziś, wspierających mnie i „wieczny pokój – Mamę” modlitwą i za tak liczny udział i sprawowanie Eucharystii w jej intencji, gdyż żeby nie fakt śmierci, która jest „początkiem nowego lepszego życia”, to byśmy się razem nigdy w takim gronie nie spotkali, bo to Ona nas zaprosiła na na to spotkanie. Szczególne podziękowania należą się Księdzu Dziekanowi Stanisławowi Małysie, za pomoc w sprawach organizacyjno-biurowych związanych z pogrzebem, Księdzu Proboszczowi Krzysztofowi Kantonowi, mojemu koledze kursowemu, za zgodę przeprowadzenia tychże Uroczystości pogrzebowych w tutejszym kościele, gdyż, mieszkała po podziale parafii Wołowa, na terenie parafii sąsiedniej, choć była parafianką moich parafii przez 12 lat: Pasikurowice, Wrocław – Ołtaszyn i obecnie Miłoszyce. Wybrałem kościół św. Karola Boromeusza, bo tu przyjęła, jak wspomniałem pierwszą komunię świętą, bierzmowanie, sakrament małżeństwa moje i mojego brata sakramenty i moje prymicje kapłańskie, które objął opieką Ksiądz Prałat Eugeniusz Kuźmik, któremu dziękuję za wsparcie duchowe i materialne nade mną podczas studiów seminaryjnych, obchodzącego swoje 60 lecie kapłaństwa w dniu 29 czerwca br. Choć zaproszony, nie moglem przybyć z wiadomych już względów.

Nie sposób wyrazić podziękowania przybycia na dzisiejszą Eucharystię  przedstawicieli z moich poprzednich parafii i obecnej parafii  oraz mieszkańców Wołowa. Dziękuję także za słowa przed Eucharystią wygłoszone przez Pana Profesora dra hab. Bogusława Fiedora, długoletniego Rektora Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, mojego Przyjaciela i wcześniejszego Prezesa Rady Parafialnej we Wrocławiu – Ołtaszynie, który przemawiał przed rozpoczęciem liturgii,  którego to wcześniej Akademii Ekonomicznej prekursorem był śp. Profesor Jacek Ochman – mój wujek, a także organisty – tenora operowego, Pana Damiana Chróścińskego i uczestników Eucharystii. Nie sposób pominąć Dyrekcję i przedstawicieli Szkoły Podstawowej w Miłoszycach na czele z jej Dyrektorem Panem Mariuszem Kołakowskim, którego córka Karolina jest naszą organistką oraz oddanym mi kościelnym Panu Kazimierzowi Czyżyckiemu, całej obecnej mojej Radzie Parafialnej na czele z jej Prezesem Panem Zbigniewem Banasiem i wszystkimi dobrymi ludźmi, którzy mnie teraz otaczają, a z których była dumna moja Mama. Całością pogrzebową, tą najtrudniejszą, zajęła się Firma „CENTRUM” Pana Rafała Pisalskiego z Wrocławia, bez której było by mi sobie w obecnej sytuacji trudno poradzić.

 Po egzekwiach, udamy się indywidualnie na nasz parafialny cmentarz i od bramy cmentarnej rozpoczniemy kondukt i złożenie trumny do grobu, zaś po zakończeniu pochówku zapraszam  JE Ojca Biskupa z kapłanami wraz z najbliższą rodziną na konsolację, bo nie uznaję słowa „stypa”, do restauracji w Ratuszu Wołowskim. Konsolacja czyli „pocieszenie” od słów proroka Izajasza – „consolamini, consolamini popule meus” , słowo funkcjonujące w języku polskim od  XV wieku, szkoda że zamienione na stypa”.

 Dla moich parafian i wszystkich chętnych, odbędzie się także w miejscowej sali w Miłoszycach – Konsolacja z udziałem Burmistrza Miasta i Gminy Lelcz – Laskowice, który z powodów urzędniczych nie  mógł przybyć do nas dzisiaj, zaś łączy się duchowo w modlitwie. Z ustaleniami z Sołtysem, członkiem Powiatowej Rady Miasta Oława – Panem Robertem Jadczakiem,  wprzed dzień imienin mojej Mamy tj. 25 lipca o godz. 18.00, po sprawowanej Eucharystii w intencji śp. Anny, zapraszam na konsolację. Dziękuję przy tym przedstawicielom Rady Sołeckiej w Miłoszycach i tym wszystkim, którzy teraz i w najbliższym czasie wspierają i wspierać będą modlitwą.

DIXIT.

Ksiądz Piotr Śmigielski
Proboszcz Parafii pw św. Mikołaja w Miłoszycach
Diecezjalny Konserwator Zabytków w Archidiecezji Wrocławskiej